Aniol

Tutaj mówimy o naszych doświadczeniach z pracą z własnymi aspektami, a także o uzdrowieniach, których dokonaliśmy na innych..
za_mgłą

Aniol

Post autor: za_mgłą » czw lip 10, 2008 10:04 pm

...spiac...

Czasami slowa to puste przedstawienie, pozbawione
aktorow, oswietlenia, sceny, czuje sie tylko pod tylkiem twarda deche i echo
obijajace sie po uszach w ta i spowrotem. Narrator jest, Pan Ból we wlasnej
osobie, prowadzi monolog, pokretna mysl, dominujaca niesprawiedliwosc,
tesknota za slowem, odczuciem zapachu, melodia uniesienia. Siedze nadal na
twardej desce i przypominam sobie, kiedy glaskal mnie slowem, kiedy
tanczylam z nim we snie, wspomnienia nieulotne, odbudowuja wemnie obraz
nadziei. ciecie, pan rezyser wpada na scene i wykrzykuje
- za malo jest slowa krzyku
patrze sie na pana rezysera i nie wierze, szukam aktorow, nie ma nikogo, co
jest? co sie dzieje? pan rezyser z wielkim reflektorem w rece, swieci mi w
oczy
- zgas to swiatlo!!!!
- o tak dobrze, krzycz!!!!
- nie mam zamiaru krzyczec!!!!
- krzycz!!!
w koncu dociera do mnie, ze to ja muze podjac role glownego bohatera
- no chyba oszalales Boze!!!!
- stoj i krzycz, niech Ciebie uslysza!!!!
czuje, ze stracilam balast pod tylkiem, nie ma twardej dechy, czuje ze
opadam - w dol
ktos mnie zawiodl, zawiodla mnie milosc i nadzieja, wiara w moje szczescie,
opadam w dol, na ile bylam naiwna ze zaufalam Tobie najwyzszy planie,
oddalam sie wirowi, zachlystnelam sie cieplym swiatlem milosci i co? i co
teraz?
- krzycz!!!!
Boze, jak Ty jestes monotonny, mdly czasami bez serca
- mowie ci krzycz!!!
o tak, dobrze bede krzyczala, ale nie miej do mnie pretensji, jak rozwale Ci
to cale przedstawienie.
wyprostowalam sie, dalo sie uslyszec ciche mamrotanie rozpaczy, ktore
wydobywalo sie zemnie, z chwili na chwile nasilal sie glos, stoje
wyprostowana czuje powiew wiatru jak muska po twarzy.
pozwalam sie prowadzic, wiatr nasila sie, jest coraz mocniejszy, czuje jak
jest wokol mnie, dotyka, szturcha, popycha, miota, upadam, podnosze sie.
znowu prostuje, pochylam glowe do tylu i zaczynam spiewac.... melodie ktora
doskonale znam, lecz nie pamietam kto i kiedy mnie jej nauczyl, najpierw
pocichu, pourywane slowa, z chwili na chwile, chwytam melodie za nuty,
wtapiam sie w jej swiat, zamykam oczy i nuce.
wiatr nadal wieje, ale juz mi nie przeszkadza, pozwalam rozebrac sie z moich
lachmanow, rozpinam wlosy, czuje jak miekko opadaja na ramiona, wiatr
zaczyna mna kolysac, nadal nuce melodie, uklada mnie w pozycji lezacej,
czuje ze cos mnie laskocze w plecy, nie zwracam na to uwagi, zaczelam unosic
sie do gory z rozpaczy.
i teraz nie wiem czy to wiatr, czy to jego dlonie dotykaja mojej duszy i
wtapiaja w nia radosc i czyste lzy, odrobine bolu i swiatlo milosci, nowa
nadzieje i lekkosc umyslu, szczypte sily i pokory. zamykam oczy.
- o tak, juz teraz wiem, nie jestes monotonny
lapie mnie za plecy jedna reka, a druga kladzie na brzuch stawia na nogi.
stoje na twardej desce, przytomnosc, jasnosc myslenia powraca niczym
wodospad, dzika woda drazaca we mnie nowe koryto widzenia, zrozumienia.
stoje na wlasnych, bosych stopach, wiatr nadal otula mnie swoja chlodna
swiezoscia, prostuje rece przed siebie, pozniej rozchylam je na boki, czuje
potrzebe uklonu.
klaniam sie i
gdzies z oddali slysze anieli spiew, jest coraz blizej i blizej, mruze oczy,
bo pan rezyser oslepia mnie swoim reflektorem, podnosze dlon do gory
zakrywajac swiatlo, lapie chwile cienia, zeby zobaczyc co tam jest
- otworz oczy, obudz sie
reka wraca na swoje miejsce
- no tak przeciez widze
widze rzad miekkich foteli przedemna, w nich siedza anioly, takie piekne,
dostojne z ogromnymi skrzydlami, jakze ogrmne cieplo od nich bije, wysylam w
ich strone takie samo.
podszedl do mnie aniol, wycignal reke nademna i wysypal mi na glowe piekne
srebrne iskierki, czuje sie czysta, czysta w mysli, bez winy obarczania
rezysera, czuje ze ktos mnie kocha. z foteli wstaja anioly, otaczaja mnie
widze jak tnie sie przestrzen,
dostalam nowa przestrzen, z nowym obrazem widzenia swiatla, spogladam za
siebie spod moich lopatek stercza dwa male skrzydelka.
- to moje?
zapytalam i poruszam nimi swobodnie


i nie sniac....

.....spie.... po srodku snu, po srodku oddechu czuje muskanie piorem po czole, na pewno wydawalo mi sie, probuje snic dalej, cisza, obraz gdzies uciekl jakby byl zmeczony czekaniem kiedy zamkne powieki.
snie, gdzie jestes?
chlod przenika moje cialo, zamykam oczy, nad soba slysze trzepot skrzydel i momentalnie zatapiam sie w cieplo.
otwieram oczy widze szyje i brode. odchylam glowe widze przestrzen blekitna, owiana cieplem slonecznym, czuje i widze ze lece.
wysuwam sie delikatnie do przodu, zagladam w oczy Tego co mnie tak trzyma mocno, zebym nie zleciala
zatapiam sie w oczach, piekne, glebokie, zmyslowe, cieple, jak ja Cie kocham mysle sobie po cichu, oczy zaglebiaja sie wemnie, jeszcze glebiej, trace swiadomosc bycia w fizycznym swiecie.
zatrzymal mnie postawil na czubku skaly i pokazuje palcem ze mam leciec
~ hahaha dobre sobie!!!
odwrocil mnie do siebie tylem i czuje ze ciagnie mnie za cos na plecach, boli to, tak jakby wyrywal mi cos z plecow.
pokazuje palcem spogladam na plecy a tam takie malenkie wypierdki pior
~ i ja mam z tym leciec?
pod nogami nie mam skaly, Aniol trzyma mnie pod lokcie, usmiecha sie do mnie i czeka na aprobate
~ no dobra
jestem kamieniem
spadam w tak zawrotnym tempie ze juz nie wiem czy w ogole jeszcze posiadam w sobie jakies mysli, natomiast pan Aniol stoi nieruchomo na przeciw mnie
~ spadam, zlap mnie
~ nie spadasz to twoja mysl
~ przeciez czuje ze spadam, jak kamien w wode
~ nie spadasz to twoja mysl
~ ale ja o niczym innym nie mysle, jak o spadaniu
~ nie spadasz to twoja mysl
~ to co mam pomyslec o lataniu?
zatrzymalam sie, stoje na skale, zziajana jak pies, z ledwoscia lapie oddech
~ uspokoj sie, nie mozesz myslec ze spadasz, musisz myslec o lataniu, nawet wtedy kiedy przysni ci sie ze wypadasz, wypycha ciebie ktos, mysl o lataniu
~ a to ja snie?
~ mysl o lataniu
patrze przed siebie, ok chce latac
zauwazylam przed soba punkt dolece do niego
zaczelam unosic sie nieporadnie, chcialam machnac wypierdkami skzydel, zaczelam spadac
~ mysl o lataniu
i tak przeskakiwalam z kamienia na kamien, pozniej zaczelam jakos tak latac jak oferma, czasami znowu spadalam, to na biegu musialam wlaczyc mysl o lataniu. az w koncu nie potrzebowalam skakac, zaczelam leciec, krecic sruby, beczki, wznosisc sie do gory, tam gdzie widac autostrade dla Aniolow mkna jak szaleni, nie ma ograniczen, nie ma radarow,
mkniesz i juz.
zawrocilam do Aniola, pieknym slalomem, sruba, beczka, korkociag, zeby pokazac jemu, jak ja to latam.
jestesm coraz blizej, a on spi. najnormlaniej spi.
mysle sobie
o nie, ja tutaj wyginam sie a ten zasnal
wyciagnelam palec wskazujacy w jego strone
i fruu wiazka energii poleciala w jego strone, wybuchla przed nim, obsypala go srebrnymi iskrami
wrocilam do swiadomosci, zimne cialo, chlod we wlosach
~ ta będzie mi wciskał, ze sen.
odwróciłam sie tyłkiem do świata i zaczęłam zasypiac
na szyi poczułam delikatny, ciepły całus
~ no
wymamrotałam pod nosem
zasnęłam

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt lip 11, 2008 10:30 am

WOW - dostałaś własne skrzydła! Gratuluję! ;)

Piękne teksty.

Swoją drogą mogłabyś opowiadania liryczne pisać, masz talent!
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pt lip 11, 2008 3:23 pm

WaW :D
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Wiola
Posty: 38
Rejestracja: czw sie 21, 2008 9:53 pm

Post autor: Wiola » czw sie 28, 2008 3:47 pm

Za mgłą - pięknie piszesz......... :)
Nawet najczarniejszą noc rozproszy zawsze Światło poranka.

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » śr wrz 17, 2008 7:39 pm

Oooch...powial na Ciebie wiatr i zabralam sie na gape. Dziekuje. Czy mam znizke ?

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr wrz 17, 2008 8:50 pm

Witaj,

wskakuj, bardzo duzo miejsca jest ..... no to fruuuuu )O(




duzo ciepla

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr lut 04, 2009 2:14 pm

zapisane gdzies dwa lata temu....

ostatnio mialam zaszczyt odwiedzic nasz smierdzaca stolice, bieglam
wieczorem chodnikiem, siapil deszcz, wial wiatr i zimno bylo strasznie.
bieglam z jedna mysla, zby przejsc przez ta komisje lekarska, wyrwac pare
grosza - moja marchewka coraz bardziej bujala sie na kiju, na marchewce byla
kartka KASA. alez cudnie w myslach robilam juz zakupy, piescilam siebie,
laskotalam ta nowa pralka, zelazkiem i nowymi bucirami na 20 dziurek ech.

lecialam i lecialam, nawet zapomnialam, kiedy ten gips byl na nodze, bieglam
przed siebie.

az tu nagle na wysokosci moich kolan zobaczylam reke, stara, brudna i
czarna. reka wyplynela zza jakies blachy, ktora" odgrodzala naparwe elewacji
budynku. podskoczylam do gory z przerazenie, opadlam na chodnik, stalam i
patrzlam na ta reke. zaczela poruszac sie, zaczelam gonic wzrokiem czyja to
reka.

czarny rekaw, ramie, brudna twarz, mocno nasunieta czapa, tez czarna i
brudna. zaczelam szukac twarzy, zmarszczki, brud i oczy. ale te oczy ech
takie wielkie, blyszczace i takie, takie cieple. pobieglam dalej, chociaz
juz przez cala droge towarzyszyl mi obraz tej kobiety i jej oczu.

po przesunietej komisji na przyszly tydzien, wracalam ta sama droga. ale
balam sie spojrzec jeszcze raz w to samo miejsce, gdzie spotkalam kobiete,
katem oka widzialam jak tam siedzi, jak wyciaga reke. przeciez moglam
nachylic sie i wrzucic piatke, przeciez moglam, a jednak.

przez tydzien czasu nic tylko te oczy i wyciagnieta reka w moja strone i
ciagle i ciagle i ciagle.

minal tydzien, uzbrojona w marzenia o zakupach i dycha dla pani kuciajacej
lece przez wawe, biegne i biegne. z mysla dam dyche i bedzie spokoj,
moze..... dobiegam do blachy i zostala tylko szmata i puste pudelko na
pieniazki, zamarlam, serce bilo mi jak szalone, zrobilo mi sie przykro,
poszlam ciagnac za soba taki ogon goryczy, ze wchodzac na komisje musialam
go zwijac.

a na komisji zaczelam slyszec, ze to tylko taka sztywna skarpetka byla, ze
za krotko na zwol lek. wyszlam, nawet nie sluchalam co dalej mowili, wyszlam
w trakcie przemowienia, zamykajac za soba b. glosno drzwi.

ide i ciagne swoj ogon, deszcz siapi, wiatr wieje, jest mi zimno.

doszlam do miejsca, usiadlam na lawce, przed soba mialam szmate i pudelko.
tempo patrzylam sie w tamto miejsce, w jeden punkt, oczy mi puchly, padal
deszcz, wial wiatr. jaki pusty potrafi byc czasami czlowiek...... po tej
mysli wyrwalo mnie, kucalam obok kobiety ze szmaty, nadal miala wyciagnieta
reke w strone chodnika. wyrownalam sie z kobieta, widzialam jak ludzie ida
po chodniku, ich buty i nogi przechodzace obok mojego nosa, mialam
wyciagnieta reke w ich kierunku. tak bylo mi wstyd, tak nienawidzilam sie za
moje mysli, spojrzalam na nia.

zobaczylam jej twarz bez czapki, usmiechala sie do mnie, oczy byly takie
cieple, takie wielkie, takie dobre.

> ~ jak ja bym chciala, zeby moje byly takie jak Twoje - pomyslalam bez
> zastanowienia
>
> usmiechnela sie do mnie i zaczela opowiadac mi o swoim zyciu, o dzieciach, o
> swojej milosci do mezczyzny.
>
> polaczyl;am sie z nia przez 3 oko, pozniej pokolei czulam jak odpalaja sie
> wemnie czakry, obejrzalam obrazek pelen swiatla i milosci. i te buty
> przechodzace co jakis czas, odrywajace mnie od obrazu.
>
> mowila i mowila a ja sluchalam, w ogole nie ruszala ustami tylko te oczy i
> reka skierowane w moja strone, zobaczylam siebie jak podskakuje przerazona i
> liste zakupow nad moja glowa.
>
> cos zaklucilo mi obraz, cos wzburzylo we mnie energie, czulam duze
> podniecenie w czakrze seksu az bulgotalo
>
> stal przedemna Aniol.
>
> wysoki, ogromny, mezczyzna, zalany energia Aniola, piekne srebrne piora w
> skrzydlach, piekna twarz i ta Jego moc. moc ktora przygwozdzila mnie na
> dobre, pochylilam glowe
>
> ~ ide juz, dziekuje za towarzystwo, oni mnie nie widza, ty mnie widzisz
>
> spojrzalam na kobiete, byla mloda i silna i piekna.
>
> ~ przepraszam
>
> podeszla do Aniola, przytulil ja, jasny tunel zamknal sie momentalnie za
> nimi.
>
> wrocilam do siebie, caly czas otwarte oczy, przemoczona wstalam, otzrepalam
> sie jak pies i pognalam na ciepla herbate.
>
> wpadlam do baru, usiadlam w najciemniejszym kacie, przykleilam nos do okna.
>
> "w szybie odbijaly sie kolorowe swiatla miasta, a ja wzrokiem gonilam krople
> deszczu splywajace po szybie, powoli bylam kropla, powoli opadalam na
> ziemie, powoli opadlam, powoli wzbilam sie do gory, pod nogami zobaczylam
> miasto, ulice, bar, stolik, siebie, nos przyklejony do szyby, krople, czolo,
> czakre, oko. wchodze.
>
> siedze i pije herbate, usmiecham sie do siebie, kopie sie po dupie, place,
> wychodze, podchodze do pudelka, wrzucam zeta, jestem wolna.
>
> wracam do domu, robie obiad, psiocze ze musze sprzatac - codziennosc.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw lut 05, 2009 9:51 am

Piękna historia. Niestety ludzie mijają się na ulicy nie Widząc siebie nawzajem, tylko swoje myśli, swój mały światek miga przed oczami albo przekonania, oceny dotyczące drugiej osoby. MAlo kto widzi w innym człowieka, tak po prostu...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pt lut 06, 2009 9:31 pm

Czasem Anioly zostawiaja znaki...dla nieuwaznych...

Podczas ostatniej podrozy, chcialam sie w przerwie wybrac do znajomej toalety.
Nagle widze po drodze tabliczke podwieszona wysoko, z napisem : TOALETA CZYNNA OD 5.33 DO 22.00 . Zmienilam trase, poszlam za strzalka.
W korytarzyku z 5 osob, ciasno. W glebi wysoki, barczysty pan pobiera wlasnie oplate.
Zagajam : Po przeczytaniu TAKIEJ tabliczki musialam tu przyjsc. To pan tu urzeduje ? Pan odpowiada : Ja tu tylko pomagam. Z glebi drugiego korytarzyka dobiega damski glos : Chwileczke, zaraz bede do pani dyspozycji, juz koncze.
Po chwili zjawia sie pani w latach chrystusowych z przemila twarza, pelna milosci do ludzi. W reku czyste wiaderko z czysta woda i czysta szmatka i mowi : Prosze nastepna osobe, ubikacja swiezo przygotowana. Byly trzy kabinki, i po kazdym wyjsciu osoby pani powtarzala procedure.
Nie porozmawialam sobie z Aniolem tym razem, bo byl akurat wyjatkowy ruch, a autobus czekal. Umowilysmy sie na nastepna okazje. Nie moge sie doczekac.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pt lut 27, 2009 9:35 am

...jakos tak mnie wzielo......


http://www.youtube.com/watch?v=pi53ynwcHjY
Ostatnio zmieniony pn cze 29, 2009 10:32 pm przez za_mgłą, łącznie zmieniany 1 raz.

Wiola
Posty: 38
Rejestracja: czw sie 21, 2008 9:53 pm

Post autor: Wiola » pt lut 27, 2009 8:06 pm

"Otwórz oczy jestem tu nie trzeba szukać już" - porozrzucane strzępki niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wyjawiają swoje tajemnice że zawsze Jesteś.
Dziękuję Za - mgłą przypomniałaś...
Nawet najczarniejszą noc rozproszy zawsze Światło poranka.

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » śr mar 04, 2009 2:44 pm

Zagladnelam w podrozy do Aniola od 5.33 do 22.00. Nie bylo Go.

Przy stoliczku siedzial smiertelnie smutny Elf. Zapytalam gdzie Aniol ? W szpitalu - odpowiedzial Elf.
Pogadalam z Elfem, by sie troche odprezyl, a sama, zebym nie zaczela sie zbytnio matrwic o Aniola. Przeciez Anioly sa samodzielne, no nie ?

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr mar 04, 2009 11:17 pm

Jolanta Niemczuk pisze:
Przeciez Anioly sa samodzielne, no nie ?
- no tak
i czasami duzo pracy maja
polec do szpitala - kierunek Aniol -



ciepla duzo

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » czw lis 05, 2009 8:02 am

Siedząc przy stole, wciągnęliśmy się w rozmowę. Podekscytowany jej treścią zacząłem rosnąc. Głowa astralna opadła mi na dol , niepotrzebna, oczy wzniosłem się do góry, spoglądając jednocześnie jak kameleon dokoła. Rozmawialiśmy nadal. Słowa same się układały zgrabnie, jakoś bez zadyszki. Koleżanka krzyczy Zbyszek ty rośniesz!!!
Zdałem sobie sprawę, ze tkwię już częściowo poza ciałem i rozsuwam skrzydła. Stół zawadzał. Powstrzymałem je, podwijając pod siebie, dłonie lekko wychylone do przodu. Ach tak to się czuje, gdy one rosną.

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » czw lis 05, 2009 11:07 am

A mnie się wydawało, że skrzydła ma każdy i że wystarczy je tylko odkryć w odpowiednim czasie. Że się ich nie dostaje, czy też nie rosną, ale że są po prostu tak oczywistą częścią naszego jestestwa jak astralna wątroba czy płuca. Kto by myślał o swojej wątrobie na okrągło, jak nie boli i się nie przypomina. Chyba mam coś z głową jednak...

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » czw lis 05, 2009 12:05 pm

witam cieplo,

jako dziecko,
dla mnie Aniol, byl wiekszym narzuconym dogmatem klerowskim niz sprawa np sadu ostatecznego - tego sie nie balam, bo wiedzialam, ze Bog kocha wszystkich i wszystko.
Przy wybijaniu na katechezie ze mnie diabla :) uslyszalam, ze moj Aniol wezmie i glowe mi odetnie.
I przyszedl kiedys bardzo spontaniczny moment, kiedy w astralu cos podlecialo i wyciagnelo mnie z niezlego gara rozmaitosci doznan zaserwowanych dla mnie dla nabrania twardszej dupiny do kopania.
Myslalam, ze zwariowalam, pozniej ze to niemozliwe z niemozliwych, czas sie zatrzymal, na plecach poczulam chlod taki bardzo swiezy, pozniej przemile cieplo.
elastyczne skrzydelka, zeczely rosnac, energia Ich stawala sie mocna, ale posiadacz skrzydel okazal sie troche do bani, bo szybko o tym zapomnialam.
przypomnialo mi sie po jakims czasie o spotkaniu ze swoim aniolem ktory mial mi glowe sciac,
weszlam w astral i stalam w nim do tej pory, az podlecial.
bylo fajnie :))


pozdrawiam

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » czw lis 05, 2009 12:15 pm

za_mgłą pisze: bylo fajnie :))
Wiem, wiem ;)

Pozdrawiam ciepluchno, puchowo. :)

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » czw lis 05, 2009 1:07 pm

Jak mialam pare latek to bardzo często szybko ogladałam sie za siebie,bo chciałam Anioła Stróża zobaczyć :lol:ale on był zawsze szybszy i sie chował 8) :lol:
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie aspektów”