Prosze o pomoc , klatwa rodzinna,jakies zlo jest przy mnie?
Wiara w klątwę a przyciąganie klątwy to jest ogromna różnica. Bo jeśli się wierzy ze jest coś takiego jak klątwa ... to potem rzeczywiście są same nie miłe sytuacje.... ale co do przyciągania klątwy nie wierze aby ktokolwiek tak robił. będąc świadomym ze ze to klątwa....
Słabi się mszczą , wrażliwi wybaczają a inteligentni ignorują
asiula2k, wlasciwie to mialam na mysli, ze tylko troche inaczej, niz napisalac. To jest takie przyciaganie i pozytywne myslenie. Razem z poczuciem, wyobrazeniem sobie tego co chcemy miec. Niestety to czego nie chcemy tez sie sprawdza, jesli sie do tego "wlozy" za duzo energii jakby to mozna powiedziec. Bez paniki, nawet jak sie o czyms mysli to jeszcze nie to. To jak to zmierzyc? Nie da sie. To sprawa bardzo indywidualna, tak jak i prozby i zachcianki kazdej osoby, iptp, itd. Boze temat rzeka...
Przyklad podam swoj, chyba nawet bardz trafny do tematu Gwiazdki, mialam przez ostatnie dwa lata okazje zaczac zyc z facetem, ktory przypominal mojego bylego meża, a nawet "gorszy" w niektorych cechcach. Kurcze... cos w tym dla mnie jest jeszcze nie do konczone w jakis sposob. Moze dlatego nie moge sie zwiazac jeszcze z kims, z kim bede napawde szczesliwa i bedize do mnie pasowal itp, a nie z kims z kim tworzylam zwiazek, ale taki bardziej na "musze" i "powinnam", zupelnie mnie to nie interesuje... Hym, no i znowu o mnie, ale sie nie dziwcie, kazdy pomagajacy jest tez zarazem zainteresowanym. Korzysci sa zawsze obopulne. (Nawet jakby sie moglo wydawac inaczej). Mam cos do przemyslenia... wyrwalam sie z kontekstu.
Normalnie temat wraca do mnie jak bumerang i cos przeoczylam...
Znacie uczucie pelnego zangazowania? W cokolwiek. Takie zaangazowanie chyba jest niezbedne zeby uzyskac efekt przyciagania. Takie granie calym sercem. Nie jest to nic nowego, a stare jak swiat. Zeby cos zmienic trzeba pomyslec, co i jak sie chce nowego, bez ustalenia tego, jedzie sie starmi torami. Jakos tak chyba.
Pozdrawiam.
Przyklad podam swoj, chyba nawet bardz trafny do tematu Gwiazdki, mialam przez ostatnie dwa lata okazje zaczac zyc z facetem, ktory przypominal mojego bylego meża, a nawet "gorszy" w niektorych cechcach. Kurcze... cos w tym dla mnie jest jeszcze nie do konczone w jakis sposob. Moze dlatego nie moge sie zwiazac jeszcze z kims, z kim bede napawde szczesliwa i bedize do mnie pasowal itp, a nie z kims z kim tworzylam zwiazek, ale taki bardziej na "musze" i "powinnam", zupelnie mnie to nie interesuje... Hym, no i znowu o mnie, ale sie nie dziwcie, kazdy pomagajacy jest tez zarazem zainteresowanym. Korzysci sa zawsze obopulne. (Nawet jakby sie moglo wydawac inaczej). Mam cos do przemyslenia... wyrwalam sie z kontekstu.
Normalnie temat wraca do mnie jak bumerang i cos przeoczylam...
Znacie uczucie pelnego zangazowania? W cokolwiek. Takie zaangazowanie chyba jest niezbedne zeby uzyskac efekt przyciagania. Takie granie calym sercem. Nie jest to nic nowego, a stare jak swiat. Zeby cos zmienic trzeba pomyslec, co i jak sie chce nowego, bez ustalenia tego, jedzie sie starmi torami. Jakos tak chyba.
Pozdrawiam.
jakiś podpis