Mam problem z duchami-pomóżcie dobrą radą

Jeśli masz jakieś watpliwości dotyczące samego obcowania ze światem niefizycznym, lub nie wiesz czegoś o nim, zapytaj tutaj..
paul 023
Posty: 736
Rejestracja: śr maja 21, 2008 4:22 pm

Post autor: paul 023 » pn lut 16, 2009 1:09 pm

Lencio coraz bardziej ciekawi mnie twoja historia...
Uwaga: Informuję, że zaprzestałem nawiązywać kontakty.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn lut 16, 2009 2:27 pm

Nie każde uczucie przepływu energii to jest kundalini.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » pn lut 16, 2009 2:30 pm

Hej Leon niby nie ma i trochę ma sens przytaczanie Ojca Pio. Budząca się świadomość w ciele eterycznym nie ma lekko. Większość moich opuszczeń ciała odbyła się w tym ciele i pamiętam dosyć dobrze oswajanie węza kundalini.Z relacji większości ludzi ,-eterycznym zmianom towarzysza największe zaburzenia , włącznie z omdleniami, straszne trzesiawki, niezwykle zaburzenia swiadomosci, mnóstwo tego. Minimalny ruch woli wtłacza wtedy człowieka w igrzyska energetyczne.Gdy człowiek się w tym wyrobi to wpuszcza swój wyższy świadomy element w siebie, stajać się samemu jego pod-pod-świadomością. Gupio brzmi ale nie mam dziś siły na dalsze wywody.
Waz to delikatne określenie :)
To co radzimy Tomkowi?

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn lut 16, 2009 3:50 pm

ewa.fortuna1 pisze:Nie każde uczucie przepływu energii to jest kundalini.
Może i nie - nie znam się na kundalini, nie interesowałam się też tym, bo wychodziłam z założenia, że jak ma się obudzić to się obudzi, a jak nie to samemu lepiej w tym nie grzebać...

Trochę mi się już oba zdarzenia połączyły w jedno, ale pamiętam, że w tamtym czasie codziennie współpracowałam z Opiekunami, co owocowało częstymi regularnymi oobe i przepracowywaniem swoich obciążeń wszelkiego typu, wybaczaniem, uzdrawianiem itp.

Pewnego wieczora poczułam silne pobudzenie w pierwszym czakramie i uczucie gorąca. Pomyślałam, że to może jakiś duch zbok:) mnie napakował energią podstawową. Uczucie narastało do poziomu, którego nie znałam (a miałam już za sobą "siedzenia na ognisku" z płomieniem w górę, pół-orgazmiczne fale lecące w górę po kręgosłupie, budzenia w nocy z powodu gorąca). Po jakimś czasie zaczęło się go góry przesuwać, raczej wypychać. Wcale nie szybko. Zatrzymało się na gardle ale rozluźniałam i robiłam wszystko, co mi tylko przyszło do głowy, żeby puściło i już nie wiem, czy bocznymi drogami poszło wyżej czy nie, ale potem zrozumiałam, że jestem wielką jaźnią z aspektami-ludźmi i jeden z tych ludzików to mała Anetka. Świat materialny wydał mi się zagęszczoną energią, którą można było modyfikować, rozpierało mnie poczucie mocy i nieobowiązywanie praw fizycznych. Jednocześnie przeraziłam się, padł mój światopogląd, bo wszystko co znałam - małe ja, moją tożsamość, życie - wszystko było jakąś krótką małoznaczącą historią... Oczywiście nie chciałam tego czuć, choć nie było powrotu, żeby udawać, że mała Anetka to Ja... Ale przerażenie spowodowało, że jednak chciałam znów być w małym znanym świecie, z życiem, swoją osobowością...
Poszłam spać i zauważyłam, że nie zasnęłam, tylko gapię się na kosmos, planety, gwiazdy, księżyce. Dało się manipulować wizją - zbliżało się i oddalało na żądanie. Gdy coś mnie zainteresowało - to robiło się zbliżenie i widać było coraz więcej szczegółów (jak w google earth).

Potem z czasem zamknęłam się na to wszystko i powoli się rozmywała energia. Wyrzucało mnie trochę niekontrolowanie z ciała, ale przeszło. Potem zaczęłam pracować, co przyniosło dużo stresów i blokad, co mnie unormalniło już zupełnie.

Może i to nie był ten kundalini, bo faktycznie nic mnie nie bolało, nie przeżywałam żadnych tortur, depresję z tytułu upadku systemu przekonań zaliczyłam - ale nie jakąś koszmarną czy długotrwałą... Czytałam wcześniej Monroe'a - więc spodziewałam się różnych rewelacji...:)
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » pn lut 16, 2009 4:12 pm

Zbychu przytaczanie ojca Pio może mieć sens,ale nie ma sensu tego łączyć z jakąkolwiek religią.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn lut 16, 2009 4:15 pm

No no Conchita to troszkę przeszłaś :|
Ja nie odróżniam kiedy podnosi sie kundalini a kiedy to inna energia i juz nawet nad tym sie nie zastanawiam. Przyjmuje moje dolegliwości,a ponieważ nie sa strasznie bolesne,to sie nad nimi nie skupiam. Nigdy nie miałam depresji i takiego bólu jaki opisują na ROSE....a podobno te objawy które mam to właśnie EK hmm....moze? Nawet jak by tak było,to co mi to dało? Nic. Żyje jak żyłam i nic spejalnego sie w moim zyciu nie zmieniło. Może tylko to,że widzę czasem więcej i czuje więcej niż inni :)
Może tomek tam zaglądnie i znajdzie cos dla siebie? :)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » pn lut 16, 2009 8:35 pm

hej Ewa , to chyba dlatego trochę boli by lepiej widzieć :)
Ostatnio zmieniony wt lut 17, 2009 12:19 am przez Zbyszek., łącznie zmieniany 1 raz.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn lut 16, 2009 8:44 pm

Tomek może się odnaleźć w tych objawach....

Ciekawą stronkę znalazłaś, chociaż czytając ma się wrażenie, że to klub masochistów:):)...<Żart>

Nie wiedziałam, że też Cię tak ruszyło energetycznie. To wszystko się fajnie czyta, takiego Monroe'a czy innych, ale samemu przeżywać gorzej. Z drugiej strony w miarę doświadczeń rośnie odporność psychiczna (jak by to powiedziała za_mgłą - pupa się robi bardziej elastyczna hehehe). Podziwiam Was - obie Ewy, każda inna, ale obie niesamowite.

W sumie mi też nie robi żadnej różnicy czy to kundalini czy nie, nawet trochę wstyd pisać, bo może ktoś sobie dorobi jakąś historię, że to nie-wiadomo-co (a nuż to nie kundalini..?), chociaż niby podobnie do tego co nazywają tym. Z drugiej strony było to już dawno, jeszcze na studiach, tyle rzeczy się potem wydarzyło, że mam wrażenie, że to jakaś historia z innego życia, albo wydarzyła się nie mnie... Jak to mówią - stare czasy... :)

Czasami mi się wydaje (piszę to serio), że wszyscy tak mają z tym życim niefizycznym, tylko udają, że nie, albo nie chce im się zwrócić uwagi...
Z kim nie zacznę tematu w sprzyjającej atmosferze, to zawsze coś wychodzi (oprócz skrajnych racjonalistów) - a to, że miał wizje, a to że czuje dokładnie co partner myśli/czuje na odległość, a to znów sny-spotkania z ukochanymi zmarłymi, a to telepatie, sny prorocze itp.... ale boją się, że to szalone więc się z tym kryją... Nawet kot się gapi na duchy, dziecko mówi mi o lataniu w myślach i w snach, i że najpiękniejsze serce jest złote (nie czerwone jak inne dzieci mówią), a brzydkie to czarne i piosenka o jagódkach, co to serca mają czarne jest brzydka... Moja 5-latka zrobiła sobie niedawno pierwszą kurację niefizyczną na bolący brzyszek ze skłonnością do wymiotów - 10-15 minut sesji, gdy mówiłam tylko co ma sobie wyobrazić, sama nie działałam, i była zdrowa. Totalny matrix...

PS. Rak to poważna sprawa, ale próbować trzeba.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » pn lut 16, 2009 10:09 pm

Do usuniecia
Ostatnio zmieniony wt lut 17, 2009 12:20 am przez Zbyszek., łącznie zmieniany 1 raz.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pn lut 16, 2009 10:33 pm

witam,

Zbyszku zrob dla Jozka oddzielny temat, bedzie latwiej pozbierac do calosci poczatek, opisz krotko / dlugo co tam porabiales u Niego, i pomoge Ci.


ciepelka

za_mgla

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn lut 16, 2009 11:12 pm

Miałam znajomego który umierał na raka. Młody człowiek 34 lata. Mieszkał za granicą,a rodzinę miał w Polsce. Był juz tak słaby,że ledwie szedł do WC. Prze parę tygodni wzmacniałam go energią. Nie wiedziałam jak to robić,bo było to kupe lat temu i jeszcze w tych ezoterycznych tematach nie siedziałam,no może troszkę ale nie tak jak teraz. Myślałam sobie o nim,wyobrazałam jak wysyłam do niego światło,jak on wastaje....
i wstał.
Nie wiem czy z moja pomocą,czy czyjeś modlitwy pomogły,nie jest to ważne. Wstał i był na tyle silny,że pojechał na Wigilie Polski,do swojej mamy.
W wieczór Wigilijny mama poszła go obudzić,chciała żeby wstał na kolacje razem z ną przy stole,ale on juz nie żył :( :( :( Umarł w Wigilie,ale w domu,przy mamie,nie sam na obczyźnie.
Minął rok. Przyszedł listopad i moje urodziny. W nocy śni mi sie ten kolega...podchodzi do mnie z szampanem,mówi -Dziękuję :)
.... wtym samym czasie dzwoni moja komórka,budzi mnie, jest czwarta rano,ale na wyświetlaczu nie było żadnego połączenia....
Myślę,że przyszedł sie pożegnać i może faktycznie mu pomogłam skoro przyszedł i podziękował :) Już nigdy więcej mi sie nie przyśnił,a minęło z 10,a może 12 lat?
Wierze,że KAZDA energia dociera do adresata,czy ta dobra, czy ta zła, ale dociera i dla tego uważam o czym myslę,żeby komuś,a potem sobie krzywdy nie zrobić. :roll:
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » wt lut 17, 2009 7:58 am

No właśnie,wielu ludzi ma własne doświadczenia,ale nie ma nawet z kim o tym rozmawiać,bo mogą wyjśc na wariatów dla rodziny ,dla sąsiadów.Ja zawsze kiedy kiestem u kogoś obcego nawijam ostrożnie na te tematy i wtedy się okazuje ile tych osób jest,zaczynają sobie przypominać dziowne zdarzenia ze swojego życia.Jeszcze większy szok jest kiedy po poznaniu gr krwi /zawsze pytam/ mówię że pani /dla przkładu ma dar jasnowidzenia,albo też że ma pani wybitne zdolności wampiryczne-na ogół ludzie potwierdzają moją diagnozę.Dobrym przykładem jest wczorajszy dzień,kobieta powiedziała że ma gr krwi A1rh- ,więc mówię że ma dar jasnowidzenia i wtedy ta kobieta zaczyna opowiadać ile to zdarzeń udało jej się przewidzieć i to z dużym wyprzedzeniem,na ogół dotyczyło to śmierci kogoś bliskiego. Na dodatek ta kobieta była świadoma tego że jej życzenia się spełniają,opowiedziała jak to kiedyś jej dziecko nos złamało i musiała skorzystać ze służbowego telefonu na portrierni jakiejś firmy do wezwania karetki.Pech chciał że trafiła na wredną babę portierkę która nie chciała jej pozwolić skorzystać z tego telefonu/były kiedyś takie czasy że telefon był rzadkością/i wtedy ona tylko pomyślała żeby komuś z rodziny tej portierki stało się coś takiego samego-za tydzień koleżanka ją informuje że dziecko portierki ma złamany nos.
Kobieta ta otrzymała odemnie w prezencie magnes /cierpi na zwyrodnienie kręgosłupa/zapiąłem jej go z tyłu karku i już po chwili zaczęła odczuwać jego działanie.Na dodatek zaobserwowała u mnie silne zaczerwienienie oczu, takie coś mi się zdarza kiedy trafiam na osobę schorowaną i pasożyt powodujący to schorzenie zaczyna się dobierać do mnie,tyle tylko że wpada jak do studni bez możliwości opuszczenia mojego ciała-jest unicestwiany.

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » śr lut 18, 2009 11:59 am

Jak poczytam o kundalini to postaram się coś spisać o moich przygodach, gdy budziłem się w ciele eterycznym. Opisze przebieg tej dziwnej" choroby"-:) i co mi to dało po latach.
Jak zahamować swój rozwój, rodząca się świadomość na wielu planach, można będzie się samemu domyśleć.

3thernal
Posty: 1
Rejestracja: pt cze 27, 2014 8:55 am

Post autor: 3thernal » pt cze 27, 2014 9:27 am

Tomku mialem 2 lata temu dokladnie to co ty. plus wtapianie sie w podloge w buty myslalem ze odlece. zabawnie sie to zaczelo.
Pulsowanie na czole
Tego dnia jechalem ze swoja ex juz dziewczyna do ikei cos tam poogladac.
nie wnikajac w szczeguly juz w samochodzie skupilem na tym pulsowaniu swoja uwage. zdalem sobie sprawe ze moge swoja swiadomoscia lekko kierowac tym pulsowaniem w roznych kierunkach rozszerzac je i kurczyc.
w ikei juz wsrodku posrod tych wszystkich konsumentow tego calego wyscigu powiedzialem sobie dosc stanolem i celowo "chwycilem " te pulsowanie i "rozdarlem" je na wiekszosc swojego czola . wtedy dopiero zaczela sie jazda ale wiesz co? pomimo lekkiego niepokoju nie balem sie tak naprawde. czulem ze to cos naturalnego ze moge to zrobic ze chce to zrobic i tak sie stalo.
bolalo pare dni jak rana ale zasklepialo sie.
czulem to obserwowalem obejmowalem to swoja swiadomoscia .
Choliba jakos instynktownie wiedzialem co robic i teraz juz z pulsowaniem na czole zyje pare lat.
nic sie zlego nie dzieje stalem sie troche bardziej wrazliwy czasami dzieja sie rzeczy nietypowe ze tak to powiem ale jest okey bo zrozumialem ze to cos normalnego trzeba sie usmiechac odnalesc prawdziwa definicje milosci po czym objac nia wszystko co wejdzie w pole swiaodmosci i isc dalej.
sam tego do konca nie rozumie ale to nie szkodzi czuje ze to naturalne.
Jest wiele pytan i problemow z tym zwiazanych o ktorych chcialbym z kims pogadac i chyba trafilem na dobre miejsce. mam nadzieje ze znajdzie sie tu ktos kto bedzie umial wyjsc takiemu tematowi naprzeciw.
Namaste ludzie.
ps. mam nadzieje ze sie tomku odezwiesz jeszcze do mnie. szukam cie czlowieku po roznych forumach bo widze ze zostawiasz slad. daj znac.
w ktorejs z wiadomosci zostawilem numer fona mam nadzieje ze rozpoczniemy wspolprace z korzyscia dla wszystkich.
a i sorka za te okropna ortografie. poprostu ten typ tak ma:)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Problemy dot. świata niefizycznego”